Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
Joomla 3.2 Template by Custom Varsity Jackets

Niedziela

Niedziela – 13.08.2023

Konferencja: Ojcowie Kościoła o Kościele

ks. Wojciech Kuzyszyn

Nauka o potrzebie Kościoła to nic nowego w Kościele. To nie owoc ostatnich czasów i próby tworzenia „prywatnych religii”. To też nie owoc coraz częściej tu i tam powtarzanych stwierdzeń „Bóg – tak. Kościół – nie”. Naukę tę znajdujemy już w Piśmie Świętym. W zasadzie od początków chrześcijaństwa, od pierwszych wieków trwa w Kościele to głębokie przekonanie, że Kościół jest potrzebny, nieodzowny do zbawienia, że „poza Kościołem nie ma zbawienia”. Prawda ta wybrzmiewa w Kościele szczególnie wtedy, kiedy próbuje się odrywać Chrystusa od Kościoła, kiedy próbuje się wyznawać prawdziwą wiarę bez prawdziwego Kościoła. Takie zjawiska są obecne teraz, ale były też obecne już dawno. Mówiąc o potrzebie Kościoła, nie musimy się odwoływać tylko do teologów współczesnych czy teologów czasów re[1]formacji. Możemy sięgać do bogatego skarbca wiary Ojców Kościoła – pierwszych teologów żyjących najbliżej czasów Apostolskich. To ich słowa stały się pierwszymi i można śmiało powiedzieć, że najlepszymi komentarzami do Ewangelii – wyłuskując z niej prawdy, które nieraz były ukryte i pozostawione do odkrycia i przedstawienia Kościołowi.

Kościół jako Ciało Chrystusa

Już w listach św. Pawła Apostoła sam Bóg poucza nas, że Kościół to nie tylko zwykła instytucja, ale Ciało Chrystusa. Znajdujemy to w Pierwszym Liście do Koryntian (1 Kor 12; 1 Kor 6, 15), w Liście do Rzymian (Rz 12, 4-5) i w Liście do Efezjan (Ef 1, 10.22n). Ta prawda była bardzo żywa w nauczaniu Ojców Kościoła, chociażby takich jak: św. Ireneusz z Lyonu, św. Augustyn, św. Grzegorz Wielki, św. Leon Wielki.

Wspomnijmy chociażby św. Augustyna, który w swoim komentarzu do Ewangelii wg św. Jana tak pisze: «Cieszmy się więc i składajmy dziękczynienie nie tylko za to, że uczynił nas chrześcijanami, lecz samym Chrystusem. Czy rozumiecie, bracia, jakiej łaski udzielił nam Bóg, dając nam Chrystusa jako Głowę? Skoro bowiem On jest Głową, my jesteśmy członkami; jesteśmy całym człowiekiem, On i my... Pełnia Chrystusa: Głowa i członki. Jaka to Głowa i jakie to członki? Chrystus i Kościół».

W jego komentarzu do Psalmów znajdziemy słowa: «Modli się za nas jako nasz Kapłan. Modli się w nas jako nasza Głowa. A wreszcie jako nasz Bóg jest Tym, do którego my zanosimy swoje modlitwy».

Podobnie w kazaniu św. Augustyna na Wniebowstąpienie Pańskie, gdzie czytamy: «Chrystus zstąpił z nieba przez miłosierdzie i wstąpił tylko On sam, a my w Nim przez łaskę. I tak tylko Chrystus zstąpił i tylko Chrystus wstąpił. Przez to nie utożsamiamy bynajmniej Chrystusa, jako Głowy, z Jego Ciałem, lecz stwierdzamy nierozdzielną jedność Ciała z Jego Głową».

Ta prawda wydaje się obecnie zacierać w świadomości wielu ludzi. Nie wchodząc w próby szczegółowego szukania powodów takiego stanu rzeczy, można łatwo zaobserwować pewne próby odrywania wiary od Kościoła, próby „prywatyzacji” wiary i stwierdzania, że nie liczy się nic innego od mojej osobistej więzi z Chrystusem. Cóż... Może i tak, rzecz w tym, że – jak wiemy z Pisma Świętego i jak pouczają nas Ojcowie Kościoła – „cały Chrystus” to nie tylko Głowa, ale Głowa i Ciało – Chrystus i Kościół. Jeśli więc chcę powiedzieć, że liczy się tylko moja więź z Chrystusem, to nie mogę próbować odrywać Chrystusa od Kościoła. Nie mogę próbować budować więzi z Głową, pomijając Ciało. Nie mogę nie tyle dlatego, że „tak nie wolno”, ale dlatego, że „tak się nie da”. Jak mogę komuś powiedzieć: „Kocham twoją głowę, ale nie resztę ciała”? Przecież to absurd. Niestety, wielokrotnie takie słowa słyszy nasz ukochany Pan z ust ludzi, którzy mają się za wiernych Jemu, a w rzeczywistości wierni są jedynie swoim własnym, bardzo fałszywym, wyobrażeniom o Bogu.

Skoro jednak jesteśmy „całym Chrystusem”, to staje się to dla nas źródłem wielkiej ufności, ale i poważnego zobowiązania. Ufności, bo skoro my sami troszczymy się o swoje ciało i w razie potrzeby leczymy chore członki, tym bardziej Chrystusowi, bardziej nawet niż nam samym, zależy na naszym uzdrowieniu, wyciągnięciu z grzechów i uczynieniu prawdziwie świętymi dzięki Jego łasce, której przecież nie skąpi!

Zobowiązanie, które z tego płynie, to zobowiązanie do troski o własną świętość oraz o świętość innych. W tym przejawia się prawdziwa miłość bliźniego. Skoro bowiem jesteśmy jednym Ciałem, to kiedy ja ściślej łączę się z Panem, to całe Ciało wzrasta; gdy ja odpadam, całe Ciało słabnie. Podobnie, gdy idzie o innych. Moja troska o ich świętość jest wyświadczaniem im największego dobra – pomagam im przecież w zbliżaniu się do Boga, ale służy to nie tylko tym konkretnym bliźnim, ale i wszystkim – wzrost świętości jednego członka Ciała jest zyskiem dla całego Ciała.

Kościół jako Oblubienica Chrystusa

W Liście do Efezjan Bóg daje nam przez św. Pawła i inny obraz, który doskonale z tym wcześniejszym się komponuje: «Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! Żony niechaj będą poddane swym mężom, jak Panu, bo mąż jest głową żony, jak i Chrystus – Głową Kościoła: On – Zbawca Ciała. Lecz jak Kościół poddany jest Chrystusowi, tak i żony mężom – we wszystkim. Mężowie miłujcie żony, bo i Chrystus umiłował Kościół i wydał za niego samego siebie, aby go uświęcić, oczyściwszy obmyciem wodą, któremu towarzyszy słowo, aby osobiście stawić przed sobą Kościół jako chwalebny, nie mający skazy czy zmarszczki, czy czegoś podobnego, lecz aby był święty i nieskalany. Mężowie powinni miłować swoje żony, tak jak własne ciało. Kto miłuje swoją żonę, siebie samego miłuje. Przecież nigdy nikt nie odnosił się z nienawiścią do własnego ciała, lecz [każdy] je żywi i pielęgnuje, jak i Chrystus – Kościół, bo jesteśmy członkami Jego Ciała. Dlatego opuści człowiek ojca i matkę, a połączy się z żoną swoją, i będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła. W końcu więc niechaj także każdy z was tak miłuje swą żonę jak siebie samego! A żona niechaj się odnosi ze czcią do swojego męża!» (Ef 5, 21-33).

Być może znamy ten fragment z liturgii Sakramentu Małżeństwa, jednak, jak to w samym fragmencie jest stwierdzone: „Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła”. Jasno to pokazuje, że bardziej niż o zasadach małżeńskich, jest tu mowa o pewnym głębokim i tajemniczym związku Chrystusa i Kościoła. Związku, który jest związkiem oblubieńczym, małżeńskim, jednocześnie tak silnym, że „już nie są dwoje, lecz jedno ciało”. I tym razem takie pouczenie znajdziemy u św. Augustyna: «Oto cały Chrystus, Głowa i Ciało, jeden utworzony z wielu... Czy mówi Głowa, czy mówią członki – zawsze mówi Chrystus. Mówi jako pełniący rolę Głowy (ex persona capitis) lub jako pełniący rolę ciała (ex persona corporis), zgodnie z tym, co jest napisane: „Będą dwoje jednym ciałem. Tajemnica to wielka, a ja mówię: w odniesieniu do Chrystusa i do Kościoła” (Ef 5, 31-32). Sam Pan powiedział w Ewangelii: „A tak już nie są dwoje, lecz jedno ciało” (Mt 19, 6). Jak zobaczyliście, nie ma dwóch różnych osób, ale stanowią jedno w więzi małżeńskiej... Jako Głowa nazywany jest „Oblubieńcem”, jako Ciało jest nazywany „Oblubienicą”». Kościół więc, jako Oblubienica Pana, cieszy się szczególną miłością Boskiego Oblubieńca. My wszyscy – członkowie Kościoła – przez fakt tego członkostwa do tej niezmierzonej miłości też jesteśmy zaproszeni i nią obdarowani. Każdy z nas, jako członek Kościoła, jest nieskończenie przez Boga kochany – na wzór tego, co znajdziemy w Pieśni nad pieśniami. Kiedy więc trwamy w Kościele i nie stawiamy Bogu oporu przez grzech ciężki, trwamy w tym nieustannym obsypywaniu miłością przez Boga.

Kościół ożywiany przez Ducha Świętego

Tą miłością, która ożywia cały Kościół, jest Duch Święty. U św. Ireneusza z Lyonu możemy przeczytać: «Gdzie bowiem Kościół, tam i Duch Boży, a gdzie Duch Boży – tam Kościół i wszelka łaska. Duch zaś prawdy». Tym samym Kościół staje się miejscem, środowiskiem spotykania Ducha Świętego – Boga. To przecież w Kościele sprawowane są Sakramenty, głoszone jest Słowo Boże, to na Kościół zstąpił Duch Święty w dniu Pięćdziesiątnicy. Tym samym, kto trwa w Kościele i sam nie odcina się od Boga przez grzech śmiertelny, jest przez Ducha Świętego obecnego w Kościele uświęcany i prowadzony do coraz większej świętości.

Tym sposobem widzimy, że kto chce wzrastać w świętości, ten nie może do Kościoła odwracać się plecami, zrywając z nim wszelkie więzy. To w Kościele jest pełnia środków zbawczych. „Nie mogliby tedy być zbawieni ludzie, którzy wiedząc, że Kościół założony został przez Boga za pośrednictwem Chrystusa jako konieczny, mimo to nie chcieliby bądź przystąpić do niego, bądź też w nim wytrwać” – jak uczy Sobór Watykański II w Konstytucji Dogmatycznej o Kościele Lumen Gentium.

Na sam koniec, jako pewne zwieńczenie, niech posłuży fragment z kazania bł. Izaaka, opata klasztoru Stella: «Wszystko więc z Bogiem jest jednym Bogiem: Syn Boży z Bogiem – przez naturę, Syn Człowieczy z Nim – przez osobę, Jego Ciało z Nim – przez sakramenty».