Strona wykorzystuje pliki cookies, jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, zostaną one zapisane w pamięci twojej przeglądarki. W przypadku nie wyrażenia zgody nie jesteśmy w stanie zagwarantować pełnej funkcjonalności strony!
Joomla 3.2 Template by Custom Varsity Jackets

Czwartek

Czwartek – 17.08.2023

Konferencja I: Apostolskość Kościoła

ks. Łukasz Michalik

Na pielgrzymim szlaku w tym roku rozważamy tematy związane z Kościołem i dzięki temu rozjaśnia nam się Jego obraz, coraz lepiej rozumiemy czym On jest, choć dobrze wiemy, że skoro jest to rzeczywistość Bosko-ludzka musimy pogodzić się z tym, że pozostanie dla nas tajemnicą. Tajemnica ta w części jest dla nas zakryta, a w części możemy jej doświadczyć. I na pewno takim doświadczeniem jest to nasze pielgrzymowanie, bo tu doświadczamy Kościoła żywego, który budujemy w naszej grupie pielgrzymkowej.

W tej konferencji spróbujemy odkryć, co oznacza, że Kościół jest apostolski, czyli zgłębimy cechę Kościoła, która nazywa się: apostolskość.

Gdyby tak zacząć od skojarzeń związanych z tym tematem, to podejrzewam, że powędrowałyby one w stronę apostołów i ich misji, jaką mieli od Jezusa. Czyli najprościej apostolskością nazwalibyśmy głoszenie Ewangelii. Jeśli takie skojarzenie nam przychodzi, to jest ono bardzo blisko prawdy. Apostolskość jest związana z misyjną rolą Kościoła, czyli z Jego rozpowszechnianiem.

Katechizm Kościoła Katolickiego mówi, że „Kościół jest apostolski, ponieważ jest zbudowany na Apostołach. Jest on apostolski w potrójnym znaczeniu:

  • • był i pozostaje oparty na „fundamencie Apostołów” (Ef 2, 20), świadków wybranych i posłanych przez samego Chrystusa;
  • • zachowuje i przekazuje, z pomocą Ducha Świętego, który w nim mieszka, nauczanie, dobry depozyt i zdrowe zasady usłyszane od Apostołów;
  • • w dalszym ciągu – aż do powrotu Chrystusa – jest nauczany, uświęcany i prowadzony przez Apostołów dzięki tym, którzy są ich następcami w misji pasterskiej (…)”.

Apostolskość oznacza, że Kościół jest posłany na cały świat, aby przedłużać Chrystusowe posłannictwo. Oznacza to, że jako członkowie Kościoła jesteśmy wezwani do kontynuowania misji Jezusa. To On nas do niej zaprosił słowami: „Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam” (J 20, 21).

Wszyscy członkowie Kościoła uczestniczą w tym posłaniu na różne sposoby. Oznacza to, że nie tylko apostołowie i ich następcy, czyli biskupi i księża, mają głosić Ewangelię. Nie tylko oni są odpowiedzialni za to, by Kościół się rozprzestrzeniał. Tu dochodzimy do ważnego stwierdzenia, że to my wszyscy jesteśmy wezwani do głoszenia Ewangelii, a tym samym do rozszerzania Kościoła Chrystusowego. Każdy ma do zrobienia swoje zadanie, w zależności od rodzaju powołania, stanu i możliwości danej osoby.

Kapłani mają dostęp do wielu ludzi tam, gdzie się pojawiają: w parafii, w szkole, urzędzie itp. Ich apostolskość będzie więc miała zakres uzależniony od ich specyficznych zadań. W dużej mierze ich zadanie jest związane z charyzmatem jaki otrzymali.

Warto jednak podkreślić, że kapłani często mają dostęp przede wszystkim do ludzi wierzących. Jeśli w parafii nawet mieszkają ludzie niewierzący, to rzadko się zdarza, aby ich dobrze znali i mieli z nimi dobry kontakt, choć to niewykluczone. Można powiedzieć, że ksiądz musi się bardziej napracować, by dotrzeć do tych, którzy są daleko od Pana Boga.

W dodatku, kiedy ksiądz jest w towarzystwie, zdarza się, że ludzie inaczej się zachowują, bo to przecież kapłan. Jako księża doświadczamy czasem jak ludzie nawzajem się upominają, żeby przy księdzu dobrze się zachowywać. Dlatego można wysnuć wniosek, że kapłan już ze względu na to kim jest, nie zawsze może kogoś dobrze poznać i nie zawsze ludzie przy nim zachowują się swobodnie.

Ludzie świeccy natomiast poruszają się w różnych gremiach i środowiskach i w związku z tym, że docierają do wielu ludzi niewierzących, ich misja apostolska i misyjna jest z jednej strony łatwiejsza a z drugiej nawet trudniejsza. Łatwiejsza, ponieważ łatwiej im znaleźć się w towarzystwie ludzi, którzy nie przykleją im „łatki” pod tytułem „wierzący”, „katol” itp. Trudniej o tyle, że dziś nie jest łatwo przyznawać się do wiary i mówić o Jezusie. Jeśli jestem osobą wierzącą, chcąc zacząć mówić o wierze, muszę znaleźć sposób. Przy księdzu temat sam się nasuwa.

Można by wiele mówić o różnicach jakie wynikają z odmiennego powołania, natomiast jedno jest pewne: wszyscy, jako ludzie wierzący, jesteśmy wezwani do przekazywania skarbu, jaki otrzymaliśmy na chrzcie i dostajemy każdego dnia od Boga.

Apostolstwo jest obowiązkiem każdego prawdziwego ucznia Chrystusowego. Dowód na to jest prosty: nie można być dobrym chrześcijaninem bez miłości, a miłości przeżywać nie można, nie miłując bliźniego – swoich braci i innych ludzi. Jeśli więc kocham, dzielę się tym, co mam najcenniejszego; a nie ma większego daru jak dar wiary.

Czasy się zmieniają i dlatego apostolstwo też przybiera różne formy. Każdy z nas, jak tu idziemy, może mieć inne zadanie w kontekście przekazywania wiary i dzielenia się nią.

Można też powiedzieć, że apostolskość to gotowość do dawania świadectwa, gdy przyjdzie taka okoliczność. A takich okazji z pewnością nie brak. Posłuchajcie opowiadania:

„Pewien student, Łukasz, który rozpoczynał studia, zamieszkał w akademiku w 3-osobowym pokoju. Spotkał tam Dawida i Igora, którzy dzielili z nim pokój. Ten drugi pochodził z Białorusi. Nie był katolikiem. Łukasz był osobą wierzącą i dlatego nie wyobrażał sobie dnia bez modlitwy, Eucharystii, czytania Pisma Świętego. Jednak kiedy się wprowadził i przyszedł pierwszy wieczór w akademiku, mając świadomość, że jego nowi koledzy są obecni, bardzo obawiał się ich reakcji na widok jego klęczącego przy łóżku. Długo zbierał się do tego, by wreszcie uklęknąć. Mimo, że trochę to trwało zebrał się do krótkiej modlitwy i potem poszedł spać. Dawid i Igor jakby tego nie zauważyli. Łukasz jednak się przełamał i z każdym dniem obawy mijały, aż w końcu modlił bez zastanowienia, ponadto czytał Pismo Święte i rozważał je każdego dnia.

Łukasz chodził do kościoła w duszpasterstwie akademickim, które było niedaleko jego akademika. Nie opuszczał praktycznie ani jednego dnia. Igor, który chodził na siłownię, znajdującą się na drodze z akademika do kościoła, ćwicząc, często widział Łukasza idącego do duszpasterstwa na Mszę świętą i na spotkania studenckie. Tak mijał pierwszy semestr.

Pewnego dnia Łukasz po zajęciach pakował się, bo na weekend jechał do domu. Wtedy zdarzyło się coś, czego totalnie się nie spodziewał. Igor widząc, że gdzieś się wybiera, zapytał: – Idziesz do kościoła? – Nie, jadę do domu – odpowiedział Łukasz. – A… szkoda, bo bym poszedł z tobą…

Łukasz wyszedł z akademika na dworzec autobusowy. Żałował, że nie wiedział, o co pyta jego kolega, bo rzuciłby wtedy torby i poszedł z Igorem na Mszę”.

To opowiadanie potwierdza powiedzenie: „słowa pouczają a przykład pociąga”. Świadectwo, które dajemy, czasem jest okupione lękiem i przełamywaniem siebie, ale kiedy stajemy się czytelnym znakiem, możemy być jedyną Biblią, którą ktoś przeczyta. Czasem nie dowiemy się, jakie będą owoce tego, że przeżegnamy się idąc obok świątyni, że zrobimy znak krzyża przed jedzeniem w restauracji. Nie wiemy, kto na nas patrzy i co sobie myśli. Może nam się wydawać, że wszyscy czekają, aby rzucić w nas kamieniem za naszą wiarę, tymczasem w tłumie ludzi zawsze znajdzie się ktoś, kto naprawdę potrzebuje zobaczyć jedno światełko, które pomoże mu odkryć wartość wiary. Niektórzy z Was, zwłaszcza młodych, istniejecie w sieci, na Instagramie, Facebooku, TikToku, YouTube itp… Czy przyznajecie się tam do wiary? Czy ci, którzy Was śledzą, oglądają, subskrybują – wiedzą, że wierzycie w Boga? Nie jest to pytanie o to, czy wprost o Bogu mówicie, ale czy przez Wasz styl zachowania, sposób mówienia celowo niekiedy nie pomijacie tematów wiary? Pewien kleryk kiedyś jechał pociągiem. Kiedy weszła kobieta do przedziału i nie radziła sobie z włożeniem swojej torby na miejsce dla bagażu, pomógł jej w tym. Za chwilę zapytała: „Czy pan jest księdzem?”. On odpowiedział: „Nie, jestem klerykiem”. „Tak myślałam, bo jest pan taki grzeczny”. Nie trzeba głośno krzyczeć, kim jestem, ale wystarczy, że będę żył Ewangelią w konkrecie.

Kiedy młoda dziewczyna, błogosławiona Chiara Luce Badano [czyt. Kiara Lucze Badano], która lubiła przebywać wśród znajomych, została zapytana przez swoją mamę: Chiara, czy ty mówisz swoim kolegom i koleżankom o Jezusie? Ona odpowiedziała: Nie chodzi o to, by mówić o Bogu. Ja muszę Go dać. Wystarczy jedna osoba, która zdecydowanie pokaże, że jest uczniem Chrystusa, aby zapalić ogień wiary.

Jesteśmy wezwani do małych codziennych aktów wiary, które w całości złożą się na naszą postawę. Jest naprawdę wielu ludzi, którzy tego potrzebują.

Ktoś może powiedzieć, że nie ma siły, że to jest zbyt wymagające, że tu na pielgrzymce łatwo się idzie i śpiewa, modli, rozmawia o Bogu, bo tu wszyscy są wierzący bardziej lub mniej, i nie jest to dziwne, a nawet mile widziane, kiedy manifestuje się swoją wiarę.

Nikt się przecież na pielgrzymce nie zdziwi, że masz różaniec w ręce, że się modlisz. Gdybyś jednak poszedł przez swoją miejscowość modląc się różańcem, sytuacja jest już inna.

Podobna sytuacja miała miejsce w jednej miejscowości, gdy ksiądz w czasie Wielkiego Postu postanowił modlić się brewiarzem wcześnie rano, idąc przez miejscowość. Itak napotkał swojego parafianina, który również miał dosłownie takie samo postanowienie. Kiedy sobie o tym powiedzieli, nieźle się uśmiali. A świadectwo, jakie sobie nawzajem dali, umocniło ich w kontynuowaniu tego postanowienia.

My sobie nawzajem dajemy siłę do budowania wiary, kiedy stajemy się odważni w jej wyznawaniu. My wręcz tego potrzebujemy jako ludzie wierzący. W ten sposób pomnażamy w sobie dar wiary i możemy go dawać temu światu.

Zwróćmy uwagę jeszcze na jeden aspekt tego apostolstwa, który nie może umknąć. Wszyscy jesteśmy ludźmi grzesznymi, czyli popełniamy błędy. Apostołowie również mieli swoje wady i kłócili się między sobą. Wiemy dobrze, że każdy z nich chciał być największy i na tym polu były między nimi różne nieporozumienia. Św. Piotr, czyli pierwszy papież, zaparł się Jezusa trzykrotnie. Mimo tego Jezus nie odwołał ich z misji, jaką im powierzył. Nadal prowadził ich do świętości i nawet w momencie, kiedy Piotr Mu powiedział: „odejdź ode mnie, bo jestem człowiek grzeszny”, Jezus nie odwrócił się od swojego apostoła.

My również możemy patrzeć na siebie jak na takich słabych i mówić sobie: Jak ja mam głosić Jezusa, skoro moje życie jest jeszcze tak niedoskonałe? Jak mogę o Nim mówić, kiedy mam takie grzechy? Tak samo jak w przypadku świętego Piotra, tak i w naszym przypadku Jezus z nas nie rezygnuje i nadal zaprasza do drogi, która ma nas zaprowadzić do świętości.

Jezusowi nie przeszkadzają nasze wady i nawet jeśli grzeszymy, to jesteśmy nieustannie wezwani do powrotów do Boga. I to też będzie wypełnianiem naszego zadania głoszenia Ewangelii, bo najpiękniej ją głosimy, kiedy prosimy Boga o przebaczenie. Wtedy mówimy Bogu i dajemy ludziom świadectwo o tym, jak bardzo ważna jest dla nas relacja z Bogiem. Pokazujemy, że On nas napełnia i z Niego czerpiemy.

Wydaje się, że to właśnie wtedy, gdy zrozumiemy naszą słabość, kiedy zobaczymy w Bogu nasze źródło i nie będziemy się od Niego odwracali, wówczas będziemy największymi świadkami.

Wreszcie na koniec warto wspomnieć, że będziemy przyciągali ludzi do Boga tylko wtedy, kiedy sami z Nim będziemy budowali relację przez osobistą modlitwę. Jak mówi przysłowie: „Z pustego i Salomon nie naleje”. Jeżeli chcemy Boga dać, musimy Go mieć. A będziemy Go mieli, kiedy się Nim będziemy napełniali. Podczas pielgrzymki doświadczamy tego napełniania i to doświadczenie w sposób naturalny otwiera nas na Boga i dzięki temu po przeżyciu pielgrzymki jesteśmy tacy napełnieni, radośni.

Kiedy wracamy do domu, zdarza się, że to tracimy, a tak być nie musi. Warto więc w tym kontekście pomyśleć o konkretnej modlitwie, która będzie mnie prowadziła. Jest wiele modlitw, zwłaszcza do Ducha Świętego, które mogą mnie prowadzić każdego dnia i pomagać żyć Bogiem. Jedną z piękniejszych modlitw jest ta, którą możemy znaleźć w Dzienniczku św. Faustyny Kowalskiej. Niech ta modlitwa będzie dobrym zakończeniem i podsumowaniem tej konferencji. Posłuchajcie:

MODLITWA CODZIENNEGO OFIAROWANIA (częściowo wg modlitwy. Faustyny – „Dzienniczek” nr 163)

Boskie Serce Jezusa, bogate w miłosierdzie, ofiaruję Ci, przez Niepokalane Serce Maryi, moje modlitwy i cierpienia, myśli i pragnienia, słowa i czyny.

Złącz je ze swoją Ofiarą Krzyża, obecną w tajemnicy Eucharystii dla zbawienia świata.

Uczyń mnie apostołem Twego miłosierdzia, bym wiernie służąc Tobie w Kościele, we wszystkim świadczył o Twojej miłości.

Dopomóż mi, Panie:

  • • Aby oczy moje były miłosierne, bym nigdy nie podejrzewał i nie sądził z pozorów;
  • • Aby słuch mój był miłosierny, bym nigdy nie był obojętny na potrzeby bliźnich;
  • • Aby język mój był miłosierny, bym nigdy nie mówił źle o innych, ale dla każdego miał słowo pociechy i przebaczenia;
  • • Aby ręce moje były miłosierne, bym tylko dobro czynił bliźnim;
  • • Aby nogi moje były miłosierne, bym śpieszył z pomocą, opanowując zmęczenie;
  • • Aby serce moje było miłosierne, nawet gdy inni nadużywać będą mojej dobroci.

Niech się dzisiaj stanie wola Twoja we mnie, a ja wysławiać będę Twoje nieskończone miłosierdzie. Amen.

Czwartek – 17.08.2023

Konferencja II: Dlaczego wierzę w Kościół?

ks. Daniel Leśniak

Bardzo często w dzisiejszym świecie spotykamy się z tezą: „Wierzę w Boga, ale nie w Kościół” albo inna odsłona tego samego twierdzenia: „Wierzę w Boga, ale nie chodzę do kościoła”. Czy można pogodzić ze sobą takie postawy? Odpowiedź brzmi: „nie”, ponieważ wiara w Boga zakłada także wiarę w Kościół. Pan Jezus tworząc Kościół, rodzi go z otwartego boku. Stworzony z Apostołów przy obecności Maryi i kilku kobiet, uświęcony Krwią Pana Jezusa, stanowi Nowy Lud Boży. Kiedy popatrzymy na historię Narodu Wybranego, zobaczymy, że Izrael jako Lud Boży ma bardzo ważną misję do wypełnienia. Swoją organizacją, strukturą, mentalnością, czynami ma pokazywać obecność Boga Jahwe w świecie. Ma być znakiem obecności w nim Prawdziwego i Jedynego Boga. To zadanie uwidacznia Księga Powtórzonego Prawa, która opowiada wydarzenia tuż przed wejściem Izraela do ziemi Kanaan – czyli Ziemi Obiecanej. To od Izraela inne narody mają uczyć się rozpoznawania Prawdziwego i Jedynego Boga. Tak jak Izrael miał być znakiem rozpoznawania Boga Jahwe w świecie, tak samo Kościół ma być we współczesnym świecie. Różnica posłannictwa polega na tym, że w Starym Testamencie to inne narody miały przychodzić do Izraela i tam szukać Boga, i doznawać Jego błogosławieństwa, a w Nowym Testamencie to Kościół ma zanieść Boga do świata: „Idźcie i nauczajcie wszystkie narody” powie Pan Jezus do swoich uczniów.

Spróbujmy odpowiedzieć sobie na pytanie: Czy warto i dlaczego trzeba wierzyć w Kościół?

1) Kościół został stworzony a właściwie zrodzony, jak powiedzą Ojcowie Kościoła, przez Pana Jezusa. Jest to wspólnota ukształtowana na wzór Trójcy Świętej. Został zamierzony i chciany przez Boga. Konstytucja o Kościele Lumen gentium Soboru Watykańskiego II nazywa Kościół: „niejako sakramentem” – znakiem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem. Zatem wierząc w Kościół, jednocześnie wchodzę w więź z Bogiem, a zewnętrznym przejawem tej mojej więzi jest praktyka wiary. Staje się On (Kościół) przestrzenią doświadczania Boga. Często można spotkać ludzi, którzy twierdzą, „że wierzą w Boga, ale do kościoła to rzadko chodzą”; jest to błędne twierdzenie. Chcemy poprawiać Pana Boga, który tak właśnie chciał i nadal chce objawiać swoją obecność w świecie. Wiara to żywe doświadczenie żywego Boga, a na doświadczenie żywego Boga trzeba odpowiadać życiem. To trochę tak, jakbym chciał mówić o miłości wobec drugiego człowieka, w ogóle z nim nie przebywając. Obrazem biblijnym tej tezy jest krzew winny, do którego odnosi się Pan Jezus w czasie Ostatniej Wieczerzy. On jest Krzewem Winnym, a my latoroślami. Latorośl bez połączenia z krzewem usycha, bo nie ma w sobie soków, które stanowią dla niej życie. Połączenie człowieka z Bogiem dokonuje się w Kościele i poprzez Kościół. To Kościół poprzez sakramenty i słowo Boże staje się przestrzenią, w której Bóg obdarza człowieka życiem wiecznym. Dlatego Pan Jezus wysyła na cały świat swoich uczniów. Rodzi się pytanie: A co z ludźmi, którzy nigdy nie spotkali Chrystusa, nie wiedzą o Bogu, Kościele? Dzięki temu, że Pan Jezus umarł na krzyżu za każdego człowieka i zmartwychwstając przywrócił życie wieczne każdemu człowiekowi, łaska Odkupienia rozlała się na wszystkich. Owoce tej łaski przez Ducha Świętego są rozlewane w sercach wszystkich ludzi, którzy przez poznanie we własnym sumieniu dobra, mają dążyć do zbawienia (łaska nawrócenia) i w swoim sercu rozpoznawać Boga. To doświadczenie będzie zawsze prowadziło do Kościoła. Nikomu nie zabieramy łaski zbawienia, bo to należy wyłącznie do Boga. Tu musimy zostawić miejsce na tajemnicę Bożego działania. Ale w to Boże działanie jest włączony Kościół, który przez swoją modlitwę prosi o łaskę zbawienia dla wszystkich. W pewny sposób zbawienie dokonuje się w Kościele Chrystusowym i przez Kościół Chrystusowy.

2) Budowanie Kościoła od początku zakłada współpracę z człowiekiem. Pan Jezus powołując Apostołów, zaprasza ich do współpracy w tworzeniu Kościoła. Apostołowie, jako pierwsi powołani do tej wspólnoty, 64 Konferencje stanowią fundamenty Kościoła. Gdy przyglądamy się sylwetkom Apostołów, możemy zobaczyć, że sami nie potrafili sprostać temu zadaniu. Trzyletnie wędrowanie z Mistrzem z Nazaretu pokazało ich słabości, grzechy, wątpliwości, ale też oczyszczało i uzdrawiało. A w najważniejszym momencie życia ich Mistrza uciekli, Piotr się zaparł, Judasz zdradził, został tylko młody Jan. Mimo tych słabości Pan Jezus posłał ich na świat, aby głosili Dobrą Nowinę o Zbawieniu, aby urzeczywistniali przez łaskę zbawianie człowieka. Było to możliwe dzięki Duchowi Świętemu. I dzisiaj jest tak samo. Nie zawsze ci, którzy powinni być wiarygodnymi świadkami są nimi rzeczywiście. U wielu osób może to rodzić poważne wątpliwości, aby uwierzyć w Kościół i Kościołowi. Jednakże Duch Święty, mimo słabości i grzechów uczniów Chrystusa, doprowadza człowieka do prawdy wiary. Można powiedzieć, że praktycznie każdy człowiek nawrócony przychodzi do Kościoła. Indywidualne doświadczenie Boga, tak kluczowe w procesie nawrócenia, prowadzi do Kościoła; właśnie takiego wyglądającego jak „szpital polowy”. Dzięki obecności Ducha Świętego rany Kościoła są zamieniane w perły, które świadczą o Jego autentyczności. Zatem to, co na pierwszy rzut oka wydaje się słabe i nieautentyczne, w gruncie rzeczy jest prawdziwe, a to z kolei pozwala nam prawdziwie wierzyć i mieć zdrową wiarę. Przykładem może tu być życie św. Pawła, który przeszedł drogę od gorliwego prześladowcy do gorliwego apostoła Jezusa Chrystusa – jak sam się często nazywał. Wiara w Kościół i Kościołowi pozwala mi trwać w prawdziwej wierze. Gwarantem tego trwania w prawdziwej wierze jest sukcesja apostolska.

3) Kiedyś usłyszałem takie zdanie: „We wspólnocie wierzy się łatwiej”. I to jest prawdą, ponieważ człowiek widzi, że nie jest sam. Jego brat czy siostra w wierze przeżywa w wierze tak samo jak on różne chwile: słabości, załamania, ale też radości, uniesienia. To pomaga w trwaniu. Wzajemne świadectwo wobec siebie ma ogromną moc, ponieważ broni przed utratą wiary. Kościół jest właśnie taką wspólnotą, chroniącą i wzmacniającą moją wiarę przez Ducha Świętego i osobistą więź z Panem. Zatem moje trwanie w Kościele chroni moją wiarę. Wiara innych może pobudzać mnie do jeszcze większej wiary i miłości. Ale słabość bądź letniość wiary innych może mnie ściągać w dół. Dlatego tak ważna jest odpowiedzialność w wierze za drugiego człowieka. Kościół pomaga mi wierzyć.

4) Kościół jest wspólnotą, w której dla każdego jest miejsce. Dzieje się tak, ponieważ skupia w sobie i świętych, i grzeszników. Przez łaskę przebaczenia i pojednania płynącą od Pana Jezusa czyni z grzeszników świętych. Droga nawrócenia jest potrzebna każdemu człowiekowi. Nieodzownym towarzyszem nawrócenia jest Kościół. Tylko w Nim grzesznik może stać się świętym. To w Kościele człowiek pogubiony w swoim życiu może znaleźć kierunek i światło prowadzące do Boga i pomagające w ukształtowaniu mojego czło